środa, 18 września 2013

▲ TELEDYSK "Dla zwierząt lepszy świat" ▲


Aloha! Wczoraj odbyło się nagranie teledysku do charytatywnego singla "Dla zwierząt lepszy świat", w którym mam zaszczyt śpiewać z takimi legendami jak Marek Kościkiewicz z De Mono, Małgorzata Ostrowska z Lombardu i Majka Jeżowska (której byłem wielkim fanem w dzieciństwie).
www.kozaczek.pl
Muzykę do utworu napisał Janusz Stokłosa, a słowa Michał Rusinek, sekretarz Wisławy Szymborskiej.
W teledysku pojawią się tez Natalia Siwiec ( <3) i Miss Marcelina Zawadzka ( <3 <3 <3 ).
Singiel jest jednym z elementów akcji "Kupując - Pomagasz", której celem jest zachęcenie ludzi do przekazywania posiłków dla zwierząt w wybranym przez siebie schronisku. 
Co sądzicie o takich akcjach?
Więcej zdjęć pod tym linkiem


Kilka zdjęć z planu:






czwartek, 9 maja 2013

▲Jak zabłysnąć na Facebooku ▲- wprowadzenie


Aloha! Co u Was?

Wraz z zakończeniem majówki wróciłem do szkoły i zabrałem się za kręcenie mojego dokumentu, który ma być moją pracą dyplomową na zaliczenie reżyserii. Nie zdradzę na razie, o czym będzie Niestety, jestem bardzo do tyłu z terminami. Tak naprawdę, dokument powinien być już na etapie montażu, a ja nawet go jeszcze nie nakręciłem. Dlatego daruję sobie w najbliższym czasie wyjścia na wszelkiego rodzaju imprezy, by spożytkować czas na pracę nad dyplomem. Poźniej już wakacje, wyjazdy, przesiadywanie nocą na mieście i, mam nadzieję, praca nad klipem do nowego singla. Tym czasem, zapraszam Was do przeczytania pierwszej części mojego nowego poradnika. 




          Niedawno, pomiędzy artykułami o "gwiazdach", lansującymi się opowieściami o swoich majtkach, pieskach i piersiach, pojawił sie z artykuł o młodej, zdolnej aktorce, która, "jak zwykły człowiek", kupiła obiad w barze mlecznym (Link). Pojawienie się tego, z pozoru mało interesującego "newsa", było dla mnie był o tyle ciekawe, że uznałem je za sygnał, że wielu ludzi ma już dość czytania ciągle o tych samych, na siłę promowanych celebrytach, którzy tak naprawdę nie mają nic do zaprezentowania i są coraz bardziej zainteresowani czymkolwiek co dotyczy świeżych, nowych twarzy, które nie muszą robić wokół siebie sensacji, by ktoś się nimi zainteresował. 
 Wielu marzy, by zaprezentować światu swój talent i stać się osobą rozpoznawalną. Kiedyś znacznie ciężej było zabłysnąć nie mając odpowiedniego zaplecza (czyt. znanych/bogatych rodziców). Na szczęście nadeszły czasy, kiedy każdy może zaprezentować ludziom co ma do zaoferowania dzięki takim portalom jak Facebook, YouTube czy BlogSpot.
Młode talenty były dotychczas pomijane przez portale i tabloidy z racji tego, że czytelników interesowały głównie wiadomości na temat kontrowersyjnych celebrytów. Popyt na artykuły o nich jest chyba coraz mniejszy, gdyż redakcje zaczynają coraz bardziej dostrzegać nowe twarze (debiutujących wokalistów i aktorów) oraz gwiazdy internetu.

      Dokładnie rok temu bylem na imprezie urodzinowej redaktora naczelnego K Maga - Mikołaja Komara (była to pierwsza "dorosła", branżowa impreza na jakiej bylem). Zdziwilo mnie, że fotografowie nie zwracali uwagi na jedną z najpopularniejszych polskich blogerek modowych (mająca już wtedy ogromną ilość fanów), a latali za mało popularną celebrytką znaną z tego, że została ostro skrytykowana za, przez wielu oceniony jako tragiczny, wystep na festiwalu w Opolu.
Dziś sprawa wygląda zupełnie inaczej. Blogerki stały się celebrytkami, których zdjęcia z imprez w agencjach prasowych rozchodzą się jak ciepłe bułeczki.

  
 Stacje takie jak Pudelek.TV coraz częściej przeprowadzają wywiady z blogerami, którzy zaistnieli właśnie dzięki temu, że mają coś ciekawego do powiedzenia (czego nie można powiedzieć o niektórych celebrytach, znanych głownie z tego, że są znani lub, po prostu, ludzie lubią się śmiać z głupot, które gadają). Tysięczna rozmowa z postacią taką jak "słynna krytykąca piosenkarka" w starciu np. z wywiadem z blogerem OhPatrykiem w Pudelek.TV wypada bardzo słabo.




Mówiąc krótko, internet otworzył drzwi dla wszystkich tych, którzy chcą pokazać się światu. Niezależnie od tego, czy piszą bloga, śpiewają, robią zdjęcia, pozują, czy podlizują się komuś sławnemu. Właściwie nie trzeba robić nic konkretnego, trzeba tylko wiedzieć, jak się sprzedać. Żadna inna platforma nie daje nam takiego pola do popisu w tej materii jak nasz ukochany FACEBOOK...

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

▲ "Jak zostać instagramową modelką z masą lajkujących followersów - poradnik dla opornych" - Część trzecia ▲



"... Spojrzała na piętrzącą się stertę naczyń w zlewie. Ostatnią rzeczą, na którą miała ochotę było zmywanie. Nie miała już na nic siły. Tak wiele się dziś wydarzyło. 
Wszystko zostało zrelacjonowane za pomocą zdjęć na instagramie, więc nikt nie zaprzeczy, że miała dzień pełen wrażeń. Śniadanie w Charlotte z @badgalstanislawa, prawie DWIE godziny wykładów na uczelni oraz poszukiwanie idealnych butów na piątkową imprezę z @michaelpeterluk.
              Zapaliła świeczki w łazience i weszła do wanny. Zrobiła zdjęcie swoich długich nóg. Pod odpowiednim kątem wydawały się jeszcze dłuższe niż w rzeczywistości. - Jestem genialna! - pomyślała. "#relax #after #long #hard #day" - otagowała w swoim foto-pamiętniku. Tak, to był naprawdę ciężki dzień. Tak ciężki i męczący, że każde zdjęcie ze swoją twarzą tagowała - #badFace, a każdy sfotografowany posiłek - #będegruba. Przed snem zrobiła sobie jeszcze jedno zdjęcie - "#bezsennośćWwarszawie #insomnia #nomakeup". Mimo, że nie było jeszcze dwudziestej drugiej, wstawiła zdjęcie. Nie mogła czekać do północy. Była bardzo śpiąca, a jutro kolejny ciężki dzień..."


           Aloha, cześć i czołem! Przed Państwem ostatnia, trzecia część poradnika zawierającego wszystko to, co przyszła gwiazda instagramu wiedzieć powinna. Po dwóch częściach poradnika jesteście gotowi, by wejść na poziom #instahard. Bohaterka przedstawionego Wam fragmentu nieistniejącej powieści o życiu #instaswagerki ciężko pracuje na zainteresowanie swoich followersów. Właśnie to jest kluczem do jej sukcesu.




   Jednak bycie instagramową modelką to nie tylko roztaczanie blasku za pomocą wspaniałych zdjęć kotów i posiłków. To również interakcja z innymi, równie ambitnymi przyszłymi gwiazdami, które zamierzają podbić świat swoimi cudownymi profilami. Twórcy tej wspaniałej aplikacji dali nam narzędzie, dzięki któremu możemy zabłysnąć osobowością i elokwencją - KOMENTARZE. "Jaka chudaaaaaaaa <3 #zazdrość PS. tęsknię!" - to świetna propozycja na komentarz pod zdjęciem wciągniętego brzucha w lustrze twojej spotkanej raz w życiu (na imprezie w zatłoczonym, zadymionym klubie) "przyjaciółki". Właśnie dzięki komentarzom, można pozostać w kontakcie z rzadko widywanymi znajomkami. Warto pozostawać w "taczu" z jak największą ilością insta-modelek, gdyż nigdy nie wiadomo, kto wystapi w "Trudnych sprawach" czy "Rozmowach w toku" i zostanie wielką gwiazdą z własnym "fan-pejdżem". Znajomości drogą do sukcesu.


Trzeba pamietać o tym, że insta-komentarze powinny zawierać jak najwięcej wyrazów ze słownika warszawskiej "elitki". W gruncie rzeczy, jest to słownik internetowych pokemonów, który ewolułował razem z jego użytkownikami. To troche jak z dawnymi EMO, którzy są dziś hipsterami. ;) 


Możesz skomentować zdjęcie z imprezy - "było fajnie, mam nadzieje, że niedługo to powtórzymy", jednak ja, po wielu miesiącach studiowania instagramowej twórczości i towarzyszących jej opisów, polecałbym czerpać ze stylu innych instagramerów, co pomoże Wam lepiej wpasować się w obowiązujące trendy. Jak wiadomo, instagramerzy to ludzie renesanu, którzy sypią talentami jak z rękawa, zwykle są również szafiarkami-fotografkami, czyli na modzie znają się lepiej niż jakakolwiek inna vip-ekipa.  Przedstawię wam przykładową, czaderską wymianę uczuć i poglądów insta-fejmów.



Rozmówcom udało się zgłębić tajniki instagramowych konwersacji znacznie bardziej, niż może się to wydawać na pierwszy rzut oka. Niebieski już w pierwsyzm komentarzu użył modnego słowa "bitch" w spolszczonej, swojskiej formie. Wyraz ten, w długiej, kilkumiesięcznej historii instagramu wytracił swoje pejoratywne znaczenie. 






Ten sam rozmówca utwierdza nas w przekonaniu, że nie jest żółtodziobem, swoim drugim komentarzem, gdzie finezyjnie łączy gwiazdorski wyraz określający bliskiego przyjaciela/przyjaciółkę z inteligentnym wyrazem "karma", dzięki któremu udowadnia swoim obserwatorom, że jest nie tylko osobą wyluzowaną, lecz również uduchowioną i oczytaną. Z moich obserwacji wynika, że używanie mądrze brzmiących rzeczowników i partykuł jest wręcz uwielbiane przez opisywaną tu grupę ludzi.



   Teraz wiemy już jakie fotki wstawiać, jak je opisywać i jak wchodzić w interakcje z innymi użytkownikami instagramu, czyli 
wszystko to dzięki czemu każdy z nas ma szansę zostać kolejną Instagramową modelką z masą lajkujących followersów. 
  



EPILOG
    Instagram obniżył granicę obciachu dla treści publikowanych w internecie, odgrywając ogromną rolę w popularyzacji trendu całkowitego wyzbywania się prywatności przez ludzi, którzy nie mogą jej sprzedać, choć bardzo by chcieli. W dobie czasów w których jednostka zabiega o poklask bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, zyskał ogromna popularność stając się fenomenem na skalę światową.
Pisząc ten poradnik, częściej niż zadając sobie pytanie "Jak zostać instagramową modelką" zastanawiałem się - jaki jest sens tego wszystkiego? Co jest celem ludzi, którzy wrzucają do sieci zdjęcie swojej brudnej bielizny, czy niedojedzonego banana oraz co takiego jest w tych "lajkach", że tak bardzo o nie zabiegamy? Nie dajmy się zwariować. Oczywiście, wszystko dla ludzi, lecz trzeba pamiętać o umiarze. Warto zachować niektóre widoki dla siebie. Wiadomo - prywatność zawsze na pierwszym miejscu ;)


poniedziałek, 25 marca 2013

▲ "Jak zostać instagramową modelką z masą lajkujących followersów - poradnik dla opornych" - Część druga ▲

       Aloha! Witam Państwa w kolejnej odsłonie: "Jak zostać instagramową modelką z masą lajkujących followersów - poradnik dla opornych". W drugiej części poradnika postaram się w przystepny sposób przedstawić Wam elementarne zasady "instagramowania".


               Drogi czytelniku, jeśli przebrnąłeś juz przez WPROWADZENIE, jesteś gotów, by posiąść wiedzę, którą postaram Ci się przekazać w drugiej części poradnika.
Skończyliśmy na założeniu konta i wymyśleniu zabawnego, luzackiego nicka. Jeśli, nie macie żadnego pomysłu, polecam "zangielszczenie" swojego imienia i nazwyska. Ten trend cieszy się niesłabnącą popularnością. W końcu każdy chce być uważany za światowego.
Ulegając tej modzie ustawiłbym sobie nick "MartinToorsky". Może nazywając się jak kazachstański uchodźca zdobyłbym większe zainteresowanie niż obecnie. Kto wie...


            Nadeszła chwila na którą wszyscy czekali. Pora na rozpoczęscie naszej #instapodróży (podobno dodawanie "insta-" przed każdym słowem jest cool). Nie przez przypadek, użyłem też symbolu "#". Musicie się do niego przyzwyczaić. Od teraz będzie Wam towarzyszył w dzień i w nocy. Za każdym razem gdy wejdziecie na instagram i zobaczycie opisy cudownych zdjęć waszych znajomych. Pamiętajcie! Tagowanie to priorytet, jeśli chcecie zyskać "lajkujących followersów"! To właśnie tagi przyciągają osoby o podobnie niskim poczuciu obciachu. Nastała nowa era.


     Nikt już nie podpisuje zdjęć - "Takietam w lustrze. Tak, wiem, brzydal", teraz każdy jest "#hot #model w #mirror #followme #błagam #potrzebuję #followersów #by #żyć", a poranne zdjęcia śniadań zmieniły opis z prostego - "śniadanko. kanapeczki" na odlotowe "#foodporn #instabułeczka #bedęgruba #alewsumieitakjestemsama".


Tagujemy wszystko co jest na zdjęciu i w okolicy, oraz porę dnia, pogodę, markę butów które mamy na nogach, kolor naszych włosów i nasz nastrój. W końcu mamy limit aż trzydziestu tagów! Szkoda odrzucić taki dar od twórców tej genialnej aplikacji.
Instagramowa etykieta nakazuje nam również oznaczenie @znajomków, którzy znajdują się  na wspólnych "sweet-fociach". My oznaczamy ich, a oni nas. Maszyna się kręci, a my sprawiamy wrażenie popularnych i lubianych.


Na tym kończy się temat nakazów i ograniczeń. Właśnie dlatego jest to tak popularna i lubiana aplikacja. Możemy wrzucać wszystko to, co tylko chcemy i nikt nam nic nie powie (no może poza nagością, za nią mogą nam zablokować konto, o czym przekonało się już kilku moich #insta-znajomków oraz Anja Rubik).

Polecam fotografowanie każdego waszego posiłku i napoju, jaki będziecie spożywać. Nie musi być to zdjęcie potrawy z drogiej restauracji. Możecie tak opisać kotlet babci, jakby był to najcudowniejszy obiad świata. Napiszcie, że na co dzień nie macie czasu na domowe posiłki, gdyż jesteście "tak zabiegani", że możecie sobie tylko pozwolić na sushi w drogiej japońskiej restauracji, dlatego marzyliście  o skromnym, polskim obiadku.

Nic nie stoi na przeszkodzie, by z totalnie nic nie znaczących, zwykłych zdjęć, robić wiele opisujące ilustracje z kroniki naszego "niesamowitego" życia.
 Bierzcie przykład z innych instagramerów, którzy np. w ciężkie dni wrzucają zdjęcie redbulla z podpisem:
"Bez #redbulla, nie dałbym rady - sprawdzian z #przyrody o 8 rano ;( !!!". Ludzkie tragedie dobrze się sprzedają. 


Fascynujące historie, mogą być opowiadane, również za pomocą innych przekazów wizualnych, niż zdjęcia kotletów i napojów gazowanych. Jednym z najpopularniejszych środków wyrazu artystycznego i zdobycia nowych obserwatorów są zdjęcia z kotami. Chyba nikt, nie będzie w stanie pominąć hipsterskiej fotki kotka w raybanach, który "myśli, że jest człowiekiem", nie przyciskając guzika z serduszkiem.


   Jednak, nic tak dobrze nie nabija "obserwatorów" jak zdjęcia dzieci, którymi zwykle spamują instagram użytkownicy powyżej trzydziestego roku życia. Nie ma się co dziwić, takie urocze foteczki zyskują znacznie więcej lajków, niż zdjęcia ich zmęczonych opieką nad dziećmi, niewyspanych twarzy.



Jeśli nie doczekaliście się jeszcze własnych potomków (co nie jest wcale dziwne, wbrew temu co próbuje nam wmówić MTV w programie "Licealne Ciąże"), zróbcie sobie foteczki z młodszym rodzeństwem, pociechami sąsiadów lub totalnie obcymi dzieciakami na najbliższym placu zabaw. Nikt się nie domyśli, że widzicie się pierwszy raz w życiu. Gwarantuję, że polecą lajki i komentarze zachwytu w stylu - "Jak słodko. Jacy podobni! <3".

Istnieją jednak zancznie fajniejsze sposoby by zjednać sobie obserwatorów. Jakie? Tego dowiecie się w trzeciej części poradnika, która już w środę.  

Peace!

piątek, 8 marca 2013

▲ "Jak zostać instagramową modelką z masą lajkujących followersów - poradnik dla opornych" - Wprowadzenie ▲

            Aloha! Ze względu na rosnącą, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie, popularność Instagramu, postanowiłem napisać notkę pod wiele mówiącym tytułem -"Jak zostać instagramową modelką z masą lajkujących followersów - poradnik dla opornych".
Instagram to temat rzeka. Dlatego, by go dobrze "ugryźć", bez pomijania żadnych istotnych szczegółów, postanowiłem podzielić ten poradnik na 3 części. Dziś przed wami wprowadzenie. Zapraszam do lektury.


             
            Drogi czytelniku, wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo stać się popularnym na Instagramie. Droga jest długa i kręta. Najciężej jest zacząć. Ty zrobiłeś już pierwszy, najważniejszy krok. Sięgnąłeś po ten poradnik. Staram się w nim opisać wszystko to, co początkujący instagramer wiedzieć powinien. Chciałem podejść do tematu profesjonalnie, dlatego przed przystąpieniem do napisania tego kompendium, zrobiłem mały "research".



         W Newsweeku możemy przeczytać: "Instagram  stał się spodobem na łatwą i udaną fotografię. Nie brak jednak opinii, że niszczy prawdziwą sztukę robienia zdjęć."
Uważam, że gazeta źle podeszła do tematu tej popularnej aplikacji. Artykułu napewno nie pisał nikt kto używa instagramu. Moglibyście fotografować z największą precyzją piękny krajobraz himalajów, spadając ze spadochronem, tworząc poprawną technicznie, niebanalną fotografię, a i tak, na instagramie, nikogo ona nie zainteresuje, gdyż tu wcale nie chodzi o poziom publikowanych na niej zdjęć. 
 Gdyby tak było, Instagram zapewne zostałby wykupiony przez którąś z firm zwiazanych z branżą fotograficzną, takich jak np. Cannon. Jednak został wykupiony przez Facebooka. Dlaczego? Skoro nie chodzi o zdjęcia, to o co chodzi?
Odpowiedź jest prosta. Chodzi o obniżenie granicy obciachu. Są pewne rzeczy, których publikowanie na blogach czy Facebooku jest uważane za żenujące.


 INSTAGRAM WYZNACZA NOWE STANDARDY! 
Tu śmiało możemy publikować zdjęcia naszego śniadania, samojebki w lustrze, zdjęcia nowo zakupionych butów, dziwnych plam na poscieli i innych cudownych zjawisk. Nigdzie indziej nie spotkamy się z tak dużą dozą akceptacji i zrozumienia. "My lajkujemy im, oni zlajkują nam" - gdyby instagram istniał od początku świata, byłaby to pradawna maksyma.

Wielu pracodawców, przed podjęciem ostateczniej decyzji co do zatrudnienia danego pracownika, zaglada na jego profil na Facebooku, by trochę więcej się o nim dowiedzieć. Wiele osób ma konta, na których oprócz spraw prywatnych, załatwia również te zawodowe. Mimo to, publikują kompromitujące zdjęcia z imprez, pod którymi podpisują się swoim imieniem i nazwiskiem. Zły ruch. Właśnie po to powstał instagram. Na nim nie wymienia się informacjami handlowymi czy korespondencją z przelożonymi. Tu można pozwolić sobie na pełen luz. Wystarczy ustawić sobie dowolny nick w stylu @BadGalKasia i wrzucać wszystko to, co tylko zapragniemy, zaspokajając swoją potrzebę obnażania najgorszych prywatnych sekretów.



CIĄG DALSZY NASTĄPI...                                           

niedziela, 3 marca 2013

▲ "Jak wkurzać ludzi na Facebooku - Część pierwsza" ▲


Aloha!
Pozwolę sobie pozostać jeszcze w temacie portali społecznościowych. Dziś przygotowałem dla Was poradnik:

"Jak wkurzać ludzi na Facebooku -
część pierwsza”




        Zauważyłem, że wiele osób konsekwentnie stosuje zagrywki, które mają na celu wkurzenie wszystkich nieszczęśników, którzy byli na tyle nierozważni, by dodać ich do znajomych.
Jeśli wy również macie ochotę zaśmiecić komuś tablicę, polecam zastosowanie któregoś z opisanych przeze mnie sposobów. Pozwoliłem sobie je pogrupować.

Grupa 1: SPOŻYWCZE


         Polecam napisanie statusu o tym, jak bardzo tęsknicie za gwiazdkami Milky Waya, gdyż jak wiadomo, nikt nie może bez nich żyć. To tak niesamowicie przerażające, że w tym kraju tak trudno o czekoladki w kształcie gwiazdek. Jak wiemy, jest to powodem, dla którego wielu młodych, zdolnych emigrowało do Anglii (Ola, jeśli to czytasz, to pamiętaj przywieźć mi gwiazdki! <3). Jednak Wy macie powód by zostać! Tym powodem jest oczywiście powrót Frugo na polski rynek!!! Zdjęcie butelki Frugo to wciąż „genialny” sposób na promocje naszej osoby w świecie lansu i bansu. Prawie jak chodzenie po centrum z pustym, papierowym kubkiem ze Starbucksa.


Grupa 2: BUNTOWNICZE

Wszyscy kochają buntowników - James Dean, Marlon Brando, Kurt Cobain, Lindsay Lohan. Dzięki Facebookowi, każdy z 
nas ma szansę zostać okrzyknięty następnym wielkim rebelem!   
                    
Przy rodzicach

Na Facebooku

W końcu, nie ma nic bardziej „bad-assowego”, niż wrzucenie buntowniczego zdjęcia z papierosem w ręku. Oh Yeah! Zdjęcie powinno zostać wykonane nad rzeką, lub na balkonie. Do tego często scenografowie owych sesji wkomponowują w scenerię butelki piwa, by było jeszcze bardziej niesamowicie. Nasi znajomi będą wkurzeni zazdroszcząc nam: czaderskości, chorych płuc i żółtych zębów.



Grupa 3: CHATOWE

Chyba nic tak wnerwia ludzi, jak screen super śmiesznej rozmowy na chacie, którą rozumieją tylko dwie osoby, które brały w niej udział.  Stosowane ultra często. Bardzo skuteczne.

Grupa 4: Tagowe

       Pora na najpopularniejszy sposób. Jego korzenie sięgają jeszcze legendarnej naszej-klasy. Bardzo skuteczny, gdyż można nim skutecznie w*****ć dużą grupę ludzi. Zróbcie sobie biało czarne zdjęcie, na którym będziecie robić „sweetaśne serduszko” dłońmi i oznaczcie na nim jak największą grupę ludzi. Nie dość, że będą mieli tę tandetę na tablicy, to jeśli otagujemy również naszych ziomków z przedszkola, ofiary będą sukcesywnie informowane, że na zdjęciu na którym są oznaczeni Angelika o imieniu „SweetAngie:*” i 70 innych osób dodało komentarz w stylu: „dziękuję kOcHaNaaaa :****** <3”



Czy spotykacie się z podobnymi praktykami? Piszcie, komentujcie. Wkrótce część druga.

środa, 27 lutego 2013

▲ "Jak zostać blogerem" ▲


Aloha!
      Żyjemy w czasach, w których za wyznacznik naszej wartości często uważa się ilość ludzi, którym chce się ogarniać „co u nas” - obserwując, subskrybując, followując. Robimy wszystko, by inni znali każdy nasz krok. Gdybyśmy mogli, wszczepilibyśmy sobie chipy z GPS’em, które automatycznie oznaczały by nas w każdym powszechnie uważanym za modne miejscu, w którym się znajdujemy. Najlepiej, żeby były to wszystkie mijane przez nas Starbucksy, kluby i centra handlowe.




       By czuć się wartościowi, musimy pozyskać grupę ludzi, którym będzie się chciało czytać o tym, jak świetnie spędzamy nasz wolny czas. Czy jest jakiś lepszy sposób na zainteresowanie innych naszą osobą niż założenie bloga, na którym będziemy się kreować na czaderską, modną osobę z masą odlotowych przyjaciół, zajęć i przygód? NIE MAM POJĘCIA.
Jeśli, wy również nie znacie innego sposobu, nie czekajcie! Czas zanurzyć się w świat internetowego sprzedawania wykreowanej prywatności (prawda raczej mało kogo obchodzi).


W dzisiejszej notce powiem Wam...


            „Jak zostać Blogerem”


         Najwspanialsze jest to, że wcale nie trzeba umieć „ciekawie pisać”. Właściwie to chyba najmniej potrzebna umiejętność. Nie żyjemy w XIX wieku, kiedy by być wokalistą trzeba było super śpiewać, aktorzy umieli grać, a malarze i rzeźbiarze mieli zdolności plastyczne. Liczy się PR i tylko PR.
         To znacznie prostsze, niż może się wydawać. Wystarczy zapamiętać, że nie można być „po prostu blogerem”. Dziennikarstwo to profesja, która raczej nie zainteresuje naszych czytelników, którymi będą w większości gimnazjalistki. Musicie wymyślić sobie jakieś interesujące, kreatywne zajęcie. Jakąś etykietkę którą sobie nakleicie. Jest kilka możliwości. Pierwsza z nich – możecie się przedstawiać jako wokaliści. Wystarczy, że nagracie jeden cover na YouTube. Im gorszej jakości, tym lepiej. Łatwiej ukryć, że fałszujecie.
         Możecie również ogłosić się początkującymi projektantami. W poprzedniej notce napisałem poradnik jak zostać projektantem, jednak nie mogę Wam powiedzieć, że to najlepsza opcja, bo nie miałbym już o czym dziś pisać. Dlatego polecam możliwość number trzy – MODELING! O, tak! To ulubione zajęcie wszystkich blogerów. Nie musicie mieć agenta, właściwie instagram to najlepsza "agencja". Nie potrzeba też dwóch metrów wzrostu, przecież - można robić zdjęcia od dołu. Jest taka niepisana zasada – KAŻDY, nawet największy pasztet ma prawo cyknąć sobie sesję zdjęciową, a znajomi mają obowiązek pisać pochwalne komenty na Facebooku, nie zależnie od tego czy sesyjka wyjdzie czy nie. W razie czego, nawet jeśli ludzie odważą się Was skrytykować, możecie powiedzieć , że jesteście artystami, a oni po prostu nie rozumieją waszej sztuki lub są zwyczajnie zazdośni.
HATERS GONNA HATE


           Na sesję, polecam wybrać się ze znajomym posiadającym lustrzankę i swój własny fanpage na Facebooku 
(czyli automatycznie fotografem :P) w okolicę najbliższego przejazdu kolejowego. Najlepszym rekwizytem będzie biała tekturka, na której napiszecie markerem dającą do myślenia sentencje po angielsku.


       Jeśli jednak nie macie pod ręką "fotografa" z lustrzanką, nie załamujcie się! Z racji obecnej mody na retro, będzie nawet bardziej hip jeśli zdjęcie zrobi Wam mama, kalkulatorem na tle meblościanki w salonie. 
    Nie zapomnijcie jednak pożółcić zdjęcia w instagramie i dodać hipsterskiej ramki, bez tego wasze zdjęcie będzie wyglądało jak z „naszej-klasy”, a tego byśmy nie chcieli… w końcu, nie używamy 
jej przecież już od dobrych 3 tygodni. ;)



                 Teraz, kiedy określiliśmy już jaką dziedziną sztuki się zajmujemy, możemy przystąpić do pisania naszego autorskiego bloga. Polecam nazwanie go w jakiś super egocentryczny sposób, np.„Me, Myself and I”. Jeśli nie macie pomysłu, polecam przejrzeć nazwy albumów znajomych na niezawodnym Facebooku. Ludzie są w tej kwestii niesamowicie kreatywni.
         Zostało tylko przystąpienie do opisywanie waszego życia. Nie martwcie się, nie musi być fascynujące! Wystarczy, że tak opiszecie wyjście do Biedronki po ziemniaki, jakby była to wycieczka do zaginionej Atlantydy. Nie zapomnijcie zapisać, kogo sławnego lub podobnego do kogoś sławnego spotkaliście po drodze. Najlepiej poproście o wspólne zdjęcie i zrelacjonujcie to tak, jakbyście wrócili właśnie ze spotkania z najlepszym przyjacielem. Tłumy wasze. Pamiętajcie również o regularnym dodawaniu zdjęć – nie muszą być aktualne. Książki tak wybitnych autorek jak Paris Hilton czy Marta Grycan nie mają prawie w ogóle tekstu, mają za to masę zdjęć. Właśnie dlatego są best-sellerami! Warto brać przykład z najlepszych. W swoich notkach możenie np. pochwalić się, że byliście w 2009 na wyjeździe w Bułgarii lub Czechach. Myślę, że zrobi to większe wrażenie na czytelnikach, niż wasze studium o tym co heterogenność alleliczna może zrobić z fenotypem.
Puszczam Was wolno – piszcie, co wam ślina na język przyniesie – tak jak ja.
Sukces murowany!